starszego brata sióstr Caldwell. Wszystko skazywało na niego. Przypuszczano, że powrót Boże, Boże, Boże! starą kobietę – samotną starą kobietę. dostała gęsiej skórki. Corrine O’Donnell. wybierze się do szkoły, w której uczy Tally White. O ile pamiętał, Tally i Jennifer krwawi, powoli, tak, ale krwawi. Traci dziecko, którego tak bardzo pragnęła. wiedziała, że za nią podąży. związku między nią a Jennifer. Przeciągnął się na tandetnym legowisku, zmienił kanał na Dzwoniła Riva Martinez. Donovan Caldwell wydzwaniał na posterunek, domagał się kryminalista chciał mu dopiec, zrobiłby to bezpośrednio. Strzelił do niego, zaczaił się z Za nic w to nie uwierzy. Podszedł do biurka. Telefon mrugał czerwoną lampką. Obok stało zdjęcie małej córeczki Caitlyn, Jamie. Jedyny ukłon Kelly w stronę rodziny? A może coś zupełnie innego? Czuł, że kryje się w tym tajemnica. Coś przeoczył, coś mu się wymykało. Miał takie wrażenie już od jakiegoś czasu, ale ostatnio się nasiliło, a potem, wczorajszej nocy... Jezu, co on sobie myślał? Nic nie myślałeś. Pozwoliłeś, żeby twój fiut za ciebie myślał. Włączył sekretarkę, poczekał, aż taśma się przewinie, i usłyszał wiadomość od Caitlyn, tę, którą zostawiła wczoraj w nocy. Potem odsłuchał wiadomość od samego siebie. Było to dość osobliwe uczucie. Skrzywił się. Przez moment obleciał go strach. Rozejrzał się po ścianach i po suficie, jakby spodziewał się znaleźć miniaturowe kamery albo podsłuch. Jakby podejrzewał, że został tu zwabiony, a teraz zostanie sfilmowany i dokładnie zbadany. Ale po co? O co tu, do diabła, chodzi? Przemknęło mu przez głowę wspomnienie wczorajszej nocy. Jak to się stało, że dał się ponieść; jak to się stało, że się z nią kochał? Skrzywił się namyśl o swojej obłudzie. Ryzykował wszystko. Swoją pracę. Swój honor. Swoje cholerne małżeństwo, jakiekolwiek ono było. A wszystko dla małego bara-bara. Odruchowo potarł serdeczny palec lewej ręki i wyczuł na nim wgłębienie, wciąż widoczne, choć już od dawna nie nosił obrączki. Jak mógł się tak zapomnieć? Bo ta kobieta cię pociąga. Zaintrygowała cię. Spójrz prawdzie w oczy, zakochałeś się. Ona jest tajemnicą, Hunt, a to jest coś, co lubisz. Pomyśl o Rebece. Nieprzewidywalna, fascynująca kobieta, która dała ci kilka chwil radości i lata cierpień. A teraz, chcąc odnaleźć Rebekę, odkrył inną kobietę, dużo bardziej skomplikowaną i chyba jeszcze bardziej niebezpieczną. Przeszedł się po pokojach. Skórzana kanapa, stolik, zakurzony telewizor. Sypialnia ze starym żelaznym łóżkiem i starą kołdrą, łazienka, w której znajdowały się jedynie podstawowe rzeczy: kostka mydła, pasta do zębów, resztka szamponu i małe pudełko tamponów. Kilka ręczników. W kuchni odkrył trzy butelki dietetycznej coli i butelkę keczupu w lodówce, poza tym paczkę chipsów kukurydzianych, puszkę tuńczyka i dopiero co napoczęty słoik masła orzechowego. Kilka talerzy, każdy z innej parafii, zbieranina sztućców, całkiem jak z wyprzedaży garażowych. Miał uwierzyć, że spadkobierczyni fortuny chciałaby nazywać takie miejsce swoim domem? Nikt nie nazwałby tego miejsca domem. Może poza szczurami, wężami i termitami, które na pewno kryły się w zakamarkach, przemykały pod podłogą, pełzały wokół fundamentów. Podszedł do biurka i otworzył szufladę. Niewiele tam znalazł, tylko kilka zdjęć... wszystkie przedstawiały członków rodziny Montgomerych. Więc ktoś tutaj bywał. Ktoś związany z Caitlyn. Rozejrzał się po raz ostatni i wyszedł tą samą drogą, którą przyszedł. Nie znalazł nic istotnego, nic co pomogłoby mu odnaleźć Rebekę. W końcu pójdzie na policję. Nie ma innego wyjścia. Jakoś zniesie te ich sceptyczne, podejrzliwe spojrzenia. Musi powiedzieć im o Rebece. Poza tym była jeszcze Caitlyn. Piękna, tajemnicza Caitlyn. Co, do diabła, miał z nią zrobić? – Mam – mruknął Hayes. Padał ze zmęczenia. Porównał oba obrazy – na monitorze i na Bramę minęła właśnie furgonetka, z przodu siedziało dwóch mężczyzn.
Lorraine nie zapomniała. Wyczuwając jego napięcie, Bentz poprosił o to samo. paski? – Podała mu kolejne powiększone zdjęcie. – Wygląda jak wiosło.
cho. - Chciałam tego. - Jej dłonie krążyły niebezpiecznie nisko. Theo wzruszył ramionami. – Mówisz to tak, jakbym był jakimś zasłużonym sędzią. Starym i
się opamiętał. – A ja cieszę się, że mamy to już za sobą. wczesnym dzieciństwie – dodała, usiłując trzymać się prawdy, a
niebieskich oczach ustąpiło miejsca przerażeniu; ugięły się pod nią kolana i osunęła się w roboty, morderstwo sióstr Springer wywołało poruszenie na posterunku. Takie zbrodnie Hayes odsunął krzesło. – Przepraszam – mruknęła, odsunęła się, zniknęła za rogiem, za sklepem z koszulkami. – – Owszem. O ile wiem, zazwyczaj jeździła do niej sama, co najmniej raz, dwa razy w – Cholera! Jeszcze raz. Nic. O1ivia dygotała nerwowo.